Polski English Deutch wyjście strona główna
 
  jesteś tutaj: nadzieja.pl > tematy > seria: patriarchowie i prorocy dokument tekstowy  
 

BAŁWOCHWALSTWO
POD SYNAJEM

(2 Mojż. rozdz. 32-34)
ELLEN G. WHITE

 
 

Czas nieobecności Mojżesza był dla Izraela czasem oczekiwania i niepewności. Ludzie wiedzieli, że poszedł na górę z Jozuem i wszedł w obłok głębokiej ciemności, oświetlany od czasu do czasu blaskiem Bożej obecności, który spoczywał na szczycie góry i był widoczny z równiny. Skwapliwie oczekiwali jego powrotu. Przyzwyczajeni w Egipcie do materialnych wyobrażeń bóstwa ciężko im było zaufać niewidzialnej istocie, polegali więc na Mojżeszu, który podtrzymywał ich wiarę.

Teraz jednak go nie było. Mijał dzień po dniu, tydzień po tygodniu, a on wciąż nie wracał. Pomimo to, że obłok był stale widoczny, wielu osobom w obozie zdawało się, iż wódz opuścił ich albo spłonął w pożerającym ogniu.

Podczas tego okresu oczekiwania mieli dość czasu na rozmyślanie nad prawem Bożym, które usłyszeli, i przygotowanie swych serc na przyjęcie dalszych objawień Bożych. Nikt jednak nie poświęcał temu wiele czasu. Gdyby usilnie starali się lepiej zrozumieć Boże wymagania i ukorzyliby swoje serca przed Bogiem, ochroniłoby to ich przed pokusą. Jednak oni nie uczynili tego i wkrótce stali się nierozważni, roztargnieni i samowolni. Dotyczyło to zwłaszcza „mieszańców”. Byli niecierpliwi i chcieli jak najprędzej udać się w drogę do ziemi obiecanej — ziemi płynącej mlekiem i miodem. Ten dobry kraj został im obiecany jedynie pod warunkiem posłuszeństwa, ale oni o tym już zapomnieli. Znaleźli się i tacy, którzy proponowali, aby się wrócić do Egiptu, ale bez względu na to, jakie chcieli przyjąć rozwiązanie, byli zdecydowani na to, żeby nie czekać dłużej na Mojżesza.

Bez wodza czuli się bezsilni i wracali do swoich starych zabobonów. „Mieszańcy” jako pierwsi ośmielili się szemrać i okazywać zniecierpliwienie. Oni to byli przywódcami odstępstwa, do którego doszło. Symbolem bóstwa u Egipcjan był między innymi wół albo cielę. Na propozycję tych, którzy praktykowali tę formę bałwochwalstwa w Egipcie, uczyniono więc cielę i oddawano mu cześć. Lud pragnął jakiegoś obrazu, który by przedstawiał Boga i prowadził ich dalej w zastępstwie Mojżesza.

Bóg w żaden sposób nie objawił swojej podobizny i zabronił czynienia jakiegokolwiek materialnego wyobrażenia z takim zamiarem. Potężne cuda w Egipcie i nad Morzem Czerwonym miały umocnić wiarę w Niego jako niewidzialnego, wszechmocnego Pomocnika Izraela, jedynego prawdziwego Boga, a pragnienie jakiegoś wizualnego objawienia Jego obecności zostało zaspokojone za pomocą słupa obłoku i ognia, który prowadził ich zastępy, oraz przez objawienie Jego chwały na górze Synaj. Jednak pomimo to, że obłok Bożej obecności wciąż był przed ich oczami, zwrócili swe serca ku bałwochwalstwu egipskiemu i chwałę niewidzialnego Boga przedstawili przez podobiznę wołu! []

Pod nieobecność Mojżesza do sprawowania władzy sędziowskiej wydelegowano Aarona, i wielki tłum zebrał się wokół jego namiotu z żądaniem: „Nuże, uczyń nam bogów, którzy pójdą przed nami, nie wiemy bowiem, co się stało
z owym Mojżeszem, mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej”. Stwierdzili, że obłok, który ich dotychczas prowadził, teraz spoczywał stale na górze i już nie będzie dłużej kierować ich wędrówką. Muszą mieć zamiast niego jakiś posąg, a jeśli, jak sugerowano, postanowią wrócić do Egiptu niosąc ten posąg przed sobą i uznając go jako swego boga, zyskają łaskę w oczach Egipcjan.

Tego rodzaju kryzys wymagał człowieka stanowczego, zdecydowanego i o niezłomnej odwadze, kogoś, kto honor Boga stawia wyżej niż osobistą popularność, bezpieczeństwo, a nawet własne życie. Jednak obecny przywódca Izraela nie był człowiekiem o takim charakterze. Słabo przeciwstawił się ludowi, a jego wahanie i niezdecydowanie w krytycznej chwili sprawiły jedynie to, iż ludzie utwierdzili się w swoim zamiarze. Podniósł się tumult. Wydawało się, że ślepy, obłędny szał zawładnął tłumem. Byli tacy, którzy pozostali wierni przymierzu z Bogiem, ale większa część ludu przyłączyła się do odstępstwa. Nieliczni, którzy odważyli się proponowane uczynienie posągu potępić jako bałwochwalstwo, zostali potraktowani brutalnie, a w zamieszaniu i podnieceniu stracili w końcu życie.

Aaron bał się o swoje bezpieczeństwo, zamiast więc szlachetnie stanąć w obronie honoru Boga, uległ żądaniom tłumu. Pierwsze, co zrobił, to zarządził, aby wszyscy ludzie zebrali i przynieśli mu złote kolczyki, miał bowiem nadzieję, iż duma sprawi, że odmówią takiej ofiary, ale oni chętnie oddali swoje ozdoby. Aaron ulał z nich cielca, na wzór bożków egipskich. Lud oświadczył: „To są bogowie twoi, Izraelu, którzy cię wyprowadzili z ziemi egipskiej” 2 MOJŻ. 32,4. Aaron nikczemnie zezwolił na tę zniewagę, jakiej Jahwe doznał od ludu. Posunął się nawet jeszcze dalej. Widząc, z jakim zadowoleniem przyjęty został złoty bożek, zbudował przed nim ołtarz i oświadczył: „Jutro będzie święto Pana” (w. 5). Ogłoszono to przy pomocy trąb po całym obozie. „I wstawszy nazajutrz wcześnie rano, złożyli ofiary całopalne i przynieśli ofiary pojednania; i usiadł lud, aby jeść i pić. Potem wstali, aby się bawić” (w. 6). Pod pretekstem obchodzenia „święta Pana” oddawali się obżarstwu i rozpustnej hulance.

Jakże często, w naszych czasach, umiłowanie przyjemności ukrywane jest pod „pozorem pobożności”! Religia, która pozwala ludziom przy wykonywaniu religijnych obrzędów oddawać się zaspokajaniu egoistycznych czy zmysłowych pragnień, jest dzisiaj tak samo wielu ludziom miła, jak w czasach Izraela. Wciąż znajdują się też podatni na wpływy Aaronowie, którzy piastując wysokie stanowiska w Kościele ulegają pragnieniom ludzi nieuświęconych i przez to zachęcają ich do trwania w grzechu. []

Zaledwie kilka dni minęło od chwili, gdy Hebrajczycy zawarli uroczyste przymierze z Bogiem, że będą posłuszni Jego głosowi. Stali trzęsąc się z przerażenia u stóp góry i słuchali słów Pana: „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie”. Chwała Boża unosiła się wciąż nad Synajem na oczach zgromadzenia, ale oni odwrócili się i żądali innych bogów. „Uczynili cielca na Horebie i kłaniali się ulanemu posągowi, zamienili chwałę Boga swego na obraz wołu jedzącego trawę” PS. 106,19.20. Czyż mogli okazać większą niewdzięczność lub bardziej znieważyć Tego, który objawił się im jako czuły ojciec i wszechmocny król?

Mojżesz, który był na górze, został ostrzeżony o odstępstwie w obozie i otrzymał polecenie, by niezwłocznie wrócił. „Zejdź na dół” — brzmiały słowa Boże — „gdyż sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Rychło zeszli z drogi, jaką im nakazałem. Zrobili sobie cielca ulanego, oddali mu pokłon” 2 MOJŻ. 32,7.8. Bóg mógł stłumić bunt w zarodku, pozwolił jednak, by się rozszerzył, aby móc pokazać wszystkim, jak karze zdradę i odstępstwo.

Przymierze Boże z ludem zostało unieważnione, więc Bóg oświadczył Mojżeszowi: „Teraz zostaw mnie, aby zapłonął mój gniew na nich. Wytracę ich, a ciebie uczynię wielkim ludem” (w. 10). Lud izraelski, a zwłaszcza „mieszańcy”, będą stale skłonni do buntu przeciwko Bogu, będą szemrać przeciwko swemu przywódcy i zasmucać go swoją niewiarą oraz krnąbrnością, więc doprowadzenie ich do ziemi obiecanej będzie ciężkim i męczącym zadaniem. Ich grzechy sprawiły, że utracili łaskę Bożą, a sprawiedliwość domagała się zniszczenia ich. Pan postanowił więc, że ich zniszczy, a z Mojżesza wywiedzie wielki naród.

„Zostaw mnie (...). Wytracę ich” — powiedział Bóg. Jeśli Bóg zamierzał zniszczyć Izraelitów, kto mógłby się za nimi ująć? Wielu na pewno pozostawiłoby grzeszników losowi, na jaki zasłużyli! Wielu z pewnością wymieniłoby swoje życie pełne mozołu, ciężarów i ofiar, za które jedyną zapłatą jest niewdzięczność i szemranie, na życie, które mogliby spędzić bez takich kłopotów i we czci, zwłaszcza jeśliby taką zamianę proponował sam Bóg!

Mojżesz dostrzegł jednak uzasadnienie nadziei tam, gdzie pozornie były tylko rozczarowanie i gniew. Słowa Boga: „Zostaw mnie” zrozumiał nie jako zakaz, ale jako zachętę do wstawienia się za ludem, zakładając, że nic oprócz jego modlitw nie może uratować Izraela, a ubłagany w ten sposób Bóg oszczędzi swój lud. Tak więc „Mojżesz łagodził gniew Pana, Boga swego i mówił: Dlaczegóż, Panie, płonie gniew twój przeciwko ludowi twojemu, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej wielką siłą i ręką potężną?” (w. 11). []

Bóg dał do zrozumienia, że wyparł się swego ludu. Gdy rozmawiał z Mojżeszem, mówił o nim : „lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej” (w. 7). Jednak Mojżesz z pokorą odrzucił twierdzenie, że to on jest przywódcą Izraela. Izraelici byli nie jego, ale Bożym ludem — „ludowi twojemu, który wyprowadziłeś (...) wielką siłą i ręką potężną. Dlaczego to” — przekonywał — „mają rozpowiadać Egipcjanie: w złym zamiarze wyprowadził ich, by pozabijać ich w górach i wytracić z powierzchni ziemi” (w. 11.12).

W kilka miesięcy po wyjściu Izraela z Egiptu wieść o ich cudownym wyzwoleniu dotarła do wszystkich okolicznych narodów. Lęk i straszne przeczucia opanowały pogan. Wszyscy śledzili, co Bóg Izraela uczyni ze swoim ludem. Gdyby teraz Izraelici zostali zniszczeni, ich wrogowie triumfowaliby, a Bóg byłby znieważony. Egipcjanie utrzymywaliby, że ich oskarżenia były prawdziwe — Bóg, zamiast wyprowadzić Izraelitów na pustynię, by składali ofiary, sprawił, że oni sami stali się ofiarą. Nie braliby pod uwagę grzechów Izraela. Zniszczenie ludu, który Bóg tak wyraźnie uczcił, przyniosłoby ujmę Jego imieniu. Jakże wielka odpowiedzialność spoczywa na tych, których Bóg wielce uczcił, aby chwalili Jego imię na ziemi! Jak troskliwie powinni wystrzegać się grzechu, aby nie ściągać na siebie Jego sądu i nie dopuścić, by Jego imię było okryte hańbą wśród bezbożnych!

Gdy Mojżesz wstawiał się za Izraelem, jego nieśmiałość zniknęła wobec głębokiej troski i miłości, jakimi darzył tych, dla których, jako Boże narzędzie, tak wiele uczynił. Pan wysłuchał jego niesamolubną modlitwę i spełnił jego prośby. Bóg wypróbował swego sługę. Poddał testowi jego wierność i miłość do tego błądzącego, niewdzięcznego ludu, a Mojżesz wspaniale wytrzymał próbę. Jego troska o Izraela nie wynikała z żadnych samolubnych pobudek. Pomyślność wybranego ludu Bożego była mu droższa niż osobisty zaszczyt, droższa niż przywilej stania się ojcem potężnego narodu. Bogu podobała się jego wierność, prostota serca i uczciwość, więc powierzył mu, jako wiernemu pasterzowi, wielkie zadanie prowadzenia Izraela do ziemi obiecanej.

Gdy Mojżesz, niosący „tablice świadectwa” i Jozue zeszli z góry, usłyszeli krzyki i wrzaski podekscytowanego tłumu, najwyraźniej podobne do jakiejś dzikiej wrzawy. Jozue, jako żołnierz, przede wszystkim pomyślał, że obóz został zaatakowany przez nieprzyjaciół. „Wrzawa wojenna w obozie” — powiedział (w. 17). Mojżesz lepiej jednak ocenił charakter owego poruszenia. Dochodzący dźwięk nie był odgłosem bitwy, lecz hałaśliwej zabawy. „Nie jest to odgłos okrzyków po zwycięstwie, nie jest to odgłos okrzyków po klęsce, lecz słyszę odgłos śpiewu” (w. 18).

Gdy przybliżyli się do obozu, ujrzeli ludzi krzyczących i tańczących wokoło swego bożka. Była to scena pogańskiej orgii, pewna imitacja bałwochwalczych uczt w Egipcie, jakże jednak niepodobna do uroczystego i pełnego godności wielbienia Boga! Mojżesz był zdruzgotany. Właśnie przyszedł od Boga, widział chwałę Jego obecności, a chociaż został uprzedzony o tym, co zaszło, nie był przygotowany na tak potworny przejaw upadku Izraela. Jego gniew zapłonął. Rzucił na ziemię kamienne tablice, aby pokazać obrzydzenie, jakim napełnia go ich przestępstwo, a te rozprysnęły się na kawałki na oczach całego ludu, co oznaczało, że jak oni złamali przymierze z Bogiem, tak Bóg zerwał swe przymierze z nimi. []

Mojżesz wszedł do obozu, przeszedł przez tłum biesiadników, chwycił bożka i wrzucił go do ognia. Potem starł go na proch, który wsypał do potoku spływającego z góry i kazał ludowi napić się tej wody. W ten sposób pokazał zupełną bezwartościowość bożka, któremu oddawali cześć.

Wielki przywódca wezwał do siebie swego winnego brata i surowo zapytał: „Co uczynił ci ten lud, że sprowadziłeś nań tak wielki grzech?” (w. 21). Aaron usiłować się bronić opowiadając o groźbach tłumu, i oświadczył, że gdyby nie spełnił ich żądań, byliby go pozbawili życia. „Niech pan mój się nie gniewa!” — powiedział — „Ty znasz ten lud, że jest skłonny do złego. Powiedzieli mi: Uczyń nam bogów, którzy pójdą przed nami, gdyż nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej. Więc rzekłem do nich: Kto ma złoto, niech je zdejmie z siebie. I dali mi je, potem wrzuciłem je do ognia, i tak powstał ten cielec” (w. 22-24). Próbował wmówić Mojżeszowi, że stał się cud — złoto wrzucone do ognia zamieniło się w cielca wskutek działania nadprzyrodzonej mocy. Jego wymówki i krętactwa na nic się jednak nie zdały. Słusznie został uznany za głównego winowajcę.

Fakt, iż Aaron otrzymał tak wiele błogosławieństw i został tak bardzo wywyższony ponad lud, czynił jego grzech jeszcze bardziej ohydnym. To Aaron, „święty Pański” PS. 106,16, uczynił bożka i obwołał święto. Był wyznaczony jako rzecznik Mojżesza i tym mężem, o którym sam Bóg zaświadczył: „Wiem, że on umie mówić” 2 MOJŻ. 4,14, a jednak nie udaremnił bluźnierczych zamiarów bałwochwalców. Ten, przez którego Bóg wykonał swe sądy nad Egipcjanami i ich bogami, nie zareagował słysząc oświadczenie przed złotym posągiem: „To są bogowie twoi, Izraelu, którzy cię wyprowadzili z ziemi egipskiej” 2 MOJŻ. 32,4. Ten, który był z Mojżeszem na górze i ujrzał tam chwałę Pana, i wiedział, że objawienia tej chwały nie był w stanie odzwierciedlić żaden posąg — zamienił tę chwałę na podobiznę wołu. Ten, któremu Bóg pod nieobecność Mojżesza powierzył władzę nad swoim ludem aprobował ich bunt. „Także na Aarona rozgniewał się Pan bardzo i chciał go zgładzić” 5 MOJŻ. 9,20, ale w odpowiedzi na żarliwe wstawiennictwo Mojżesza Aaronowi darowano życie, a gdy w skrusze i pokorze żałował za swój wielki grzech, został przywrócony do łaski Bożej.

Gdyby Aaron miał odwagę stanąć po stronie sprawiedliwości, bez względu na konsekwencje, mógłby zapobiec odstępstwu. Gdyby niezachwianie pozostał lojalny wobec Boga, gdyby przypomniał ludziom to, co przeżyli, gdy Bóg objawił się na górze Synaj i ich uroczyste przymierze z Bogiem, iż będą posłuszni Jego prawu, zło byłoby powstrzymane. Jednak jego uległość wobec pragnień ludu i chłodne wyrachowanie, z jakim przystąpił do wypełnienia ich planów, dodało im odwagi do posunięcia się w grzechu dalej, niż wcześniej zamierzali. []

Gdy Mojżesz po powrocie do obozu stanął przed buntownikami, jego surowa nagana i gniew okazane przez rozbicie świętych tablic prawa stanowiły w oczach ludu zupełne przeciwieństwo łagodnych słów i dostojnego zachowania jego brata, więc sympatia ludu była po stronie Aarona. Aby się usprawiedliwić, Aaron usiłował zrzucić na lud odpowiedzialność za swoją słabość okazaną w uległości wobec ich żądania, ale pomimo to ludzie byli pełni podziwu dla jego łagodności i cierpliwości. Jednak Bóg widzi nie to, co widzi człowiek. Uległy duch Aarona i jego pragnienie podobania się zaślepiły go co do potworności przestępstwa, które zaaprobował. Jego postępowanie, które umożliwiło Izraelitom dopuszczenie się grzechu, kosztowało życie tysięcy. Jakże przeciwne temu było postępowanie Mojżesza, który wykonując wiernie wyroki Boże, pokazał, że dobro Izraela było mu droższe niż osobiste powodzenie, cześć, czy życie.

Ze wszystkich grzechów, jakie Bóg ukarze, żadne nie są bardziej poważne niż te, które zachęcają innych do czynienia zła. Bóg chce, by Jego słudzy dowiedli swej lojalności przez wierne karcenie grzechu, nawet jeśli udzielenie nagany byłoby bolesnym aktem. Ci, którzy zostali uczczeni Bożym powołaniem, nie mają być słabymi, uległymi oportunistami. Nie mają dążyć do wywyższenia się ani unikać nieprzyjemnych powinności, ale wykonywać dzieło Boże z niezachwianą wiernością.

Chociaż Bóg wysłuchał modlitwy Mojżesza, aby ustrzegł Izraelitów od zguby, ich odstępstwo musiało zostać przykładnie ukarane. Gdyby bezprawie i niesubordynacja, na które pozwolił im Aaron, nie zostały szybko ukrócone, doprowadziłyby cały naród do powszechnego rozpasania i nieuchronnej zguby. Zło musiało być oddalone ze straszliwą surowością. Stojąc przy wejściu do obozu Mojżesz wołał do ludu: „Kto jest za Panem, do mnie!” 2 MOJŻ. 32,26. Ci, którzy nie przyłączyli się do odstępstwa, mieli zająć miejsce po prawej stronie Mojżesza, zaś ci, którzy byli winni, ale żałują swego czynu, po lewej. Rozkaz został wykonany. Okazało się, że plemię Lewiego nie wzięło udziału w bałwochwalstwie. Wśród innych plemion znaczna była liczba tych, którzy co prawda zgrzeszyli, ale teraz wyrazili szczerą skruchę. Jednak liczna grupa, w większości złożona z „mieszańców”, którzy podpuszczali do zrobienia cielca, uporczywie trwała w buncie. W imię „Pana, Boga Izraela” (w. 27) Mojżesz rozkazał teraz tym, którzy stali po jego prawej stronie i nie splamili się bałwochwalstwem, by chwycili swe miecze i zabili wszystkich, którzy opowiedzieli się po stronie buntu. „I padło w tym dniu z ludu około trzech tysięcy mężów” (w. 28). Bez względu na stanowisko, pokrewieństwo czy przyjaźń, prowodyrowie występku zostali wycięci, ale wszyscy, którzy wyrazili skruchę i ukorzyli się, zostali oszczędzeni. []

Ci, którzy wykonali to straszne dzieło sądu, działali na polecenie boskiej mocy, wykonując wyrok Króla niebios. Ludzie muszą działać bardzo ostrożnie, gdy w swej ludzkiej niedoskonałości osądzają i potępiają swoich bliźnich, ale gdy Bóg im rozkaże, by wykonali Jego wyrok na występnych, muszą Go posłuchać. Ci, którzy dokonali tego bolesnego aktu, objawili tym samym, że mają obrzydzenie do buntu i bałwochwalstwa i poświęcili się całkowicie służbie prawdziwemu Bogu. Pan uczcił ich wierność tym, że wyróżnił w szczególny sposób plemię Lewiego.

Izraelici byli winni zdrady, i to wobec Króla, który obdarzył ich dobrodziejstwami, i którego władzę sami dobrowolnie przyrzekli respektować. Aby rządy Boże mogły zostać utrzymane, zdrajcom należało wymierzyć sprawiedliwość. Jednak nawet i tu objawiło się miłosierdzie Boże. Bóg postąpił zgodnie ze swym prawem, ale dał wszystkim możliwość wolnego wyboru oraz okazję do opamiętania. Zginęli tylko ci, którzy uparcie trwali w buncie.

Konieczne było, by ten grzech został ukarany, aby okoliczne narody widziały w karze dowód niezadowolenia Bożego z powodu bałwochwalstwa. Mojżesz, który jako Boże narzędzie wymierzył sprawiedliwość winnym, musiał pozostawić opis publicznego protestu przeciwko ich przestępstwu. Gdy w przyszłości Izraelici sami będą potępiać bałwochwalstwo sąsiadujących z nimi plemion, ich wrogowie mogliby im zarzucać, że lud, który twierdzi, że Jahwe jest jego Bogiem, sam uczynił sobie cielca i oddawał mu cześć na Horebie. Wówczas, chociaż będą zmuszeni uznać, że jest to niechlubna prawda, będą mogli wskazać na straszny los przestępców, jako dowód, że ich grzech nie został usankcjonowany ani usprawiedliwiony.

Miłość w stopniu nie mniejszym niż sprawiedliwość wymagała, by wyrok nad tym grzechem został wykonany. Bóg jest nie tylko władcą swego ludu, ale i jego opiekunem. Usuwa tych, którzy wszczynają bunt, aby nie doprowadzili innych do zguby. Oszczędzając życie Kaina, Bóg pokazał wszechświatu, jakie są skutki pozostawienia grzechu bez kary. Wpływ, jaki wywarł Kain na swoich potomków przez swoje życie i nauczanie doprowadził do takiego zepsucia,
że cały świat musiał być zniszczony przez potop. Historia ludzi, żyjących w czasach przedpotopowych świadczy o tym, że długie życie nie jest błogosławieństwem dla grzesznika, a wielka Boża cierpliwość nie poskramia jego nikczemności. Im dłużej ludzie żyli, tym bardziej stawali się zepsuci. []

Tak też było z odstępstwem pod górą Synaj. Gdyby kara nie została wymierzona przestępcom bezzwłocznie, przyniosłoby to podobne rezultaty. Ziemia byłaby tak zepsuta jak za dni Noego. Gdyby ci przestępcy zostali oszczędzeni, zło, które byłoby tego następstwem, byłoby większe niż to, które było rezultatem oszczędzenia życia Kaina. Było to miłosierdziem Bożym, że ucierpiały tysiące, aby zapobiec wykonaniu wyroku na milionach. Aby ocalić wielu, musiał niektórych ukarać. A co więcej, gdy ludzie odrzucili lojalność wobec Boga, odrzucili też Bożą ochronę, a pozbawiony swego obrońcy cały naród był wystawiony na pastwę wrogów. Gdyby zło nie zostało zdecydowanie usunięte, wkrótce padliby ofiarą swych licznych i silnych nieprzyjaciół. Dla dobra Izraelitów, a także dla pouczenia wszystkich kolejnych pokoleń, konieczne było, żeby zbrodnia była szybko ukarana. Było to także przejawem miłosierdzia wobec grzeszników, ponieważ zostało przerwane ich grzeszne postępowanie. Gdyby darowano im życie, ten sam duch, który doprowadził ich do buntu przeciwko Bogu, objawiłby się nienawiścią i rywalizacją między nimi, a w końcu pozabijaliby się nawzajem. Z miłości do świata, z miłości do Izraela, a nawet do przestępców, grzech został ukarany szybko i z największą surowością.

Gdy ludzie ujrzeli potworność swej winy, cały obóz ogarnęło przerażenie. Obawiano się, że wszyscy grzesznicy zostaną wytraceni. Mojżesz użalił się nad ich nieszczęściem i obiecał wstawić się jeszcze raz u Boga za nimi.

„Popełniliście ciężki grzech” — powiedział — „lecz teraz wstąpię ponownie do Pana, może zdołam przebłagać go za wasz grzech” (w. 30). Poszedł i wyznał przed Bogiem: „Oto lud ten popełnił ciężki grzech, bo uczynili sobie bogów ze złota. Teraz, racz odpuścić ich grzech, lecz jeżeli nie, to wymaż mnie ze swojej księgi, którą napisałeś” (w. 31.32). Odpowiedź brzmiała: „Tego, kto zgrzeszył przeciwko mnie, wymażę z księgi mojej. Teraz zaś idź, prowadź ten lud, dokąd ci kazałem; oto anioł mój pójdzie przed tobą. W dniu nawiedzenia mojego nawiedzę ich za ich grzech” (w. 33.34).

Modlitwa Mojżesza każe pamiętać o księgach niebieskich, w których zapisane są imiona wszystkich ludzi, a ich uczynki, dobre czy złe, są również wiernie odnotowane. Księga życia zawiera imiona tych wszystkich, którzy kiedykolwiek oddali się służbie Bogu. Jeśli ktoś z nich odejdzie od Niego i przez uparte trwanie w grzechu stanie się w końcu zatwardziały na wpływ Ducha Świętego, jego imię zostanie na sądzie wymazane z księgi życia, a on sam zostanie skazany na zagładę. Mojżesz zdawał sobie sprawę z tego, jak straszny będzie los grzesznika, ale jeśli lud izraelski miał zostać odrzucony przez Pana, Mojżesz pragnął, aby jego imię zostało wymazane razem z ich imionami, nie mógłby znieść widoku sądów Bożych spadających na tych, którzy zostali tak łaskawie wyswobodzeni. Wstawiennictwo Mojżesza na rzecz Izraelitów ilustruje wstawiennictwo Chrystusa za grzesznymi ludźmi. Pan jednak nie pozwolił, by Mojżesz poniósł winę grzesznika, tak jak uczynił to Chrystus. „Tego, kto zgrzeszył przeciwko mnie” — powiedział — „wymażę z księgi mojej” (w. 33). []

W głębokim smutku lud pochował zmarłych. Trzy tysiące ludzi padło od miecza. Wkrótce wybuchła w obozie zaraza, a potem dotarła do nich wieść, iż Boża obecność nie będzie im już dłużej towarzyszyć w ich wędrówce. Jahwe oświadczył: „Jesteście ludem twardego karku; jeślibym tylko przez jedną chwilę szedł pośród ciebie, zgładziłbym ciebie”. A następnie wydany został rozkaz: „Zdejmij więc teraz z siebie swoje ozdoby, a zobaczę, co z tobą zrobić” 2 MOJŻ. 33,5. W całym obozie zapanowała żałoba. W skrusze i pokorze „zdjęli synowie izraelscy swoje ozdoby od razu przy górze Horeb” (w. 6).

Zgodnie z Bożą wskazówką, namiot, który miał służyć jako tymczasowe miejsce nabożeństwa, został przeniesiony „z dala od obozu” (w. 7). Był to dalszy dowód, iż Bóg wycofał swoją obecność spośród nich. Bóg będzie się objawiał Mojżeszowi, ale nie takim ludziom jak oni. Nagana była odczuwana dotkliwie, a dręczonym wyrzutami sumienia tłumom wydawała się ona zapowiedzią większego nieszczęścia. Czyżby Pan odłączył Mojżesza od obozu, aby ich wszystkich zniszczyć? Nie zostali jednak pozostawieni bez nadziei. Namiot był rozbity poza obozem, ale Mojżesz nazywał go „namiotem zgromadzenia”. Wszyscy, którzy szczerze żałowali za swe grzechy i pragnęli wrócić do Pana, mogli tam przychodzić i wyznawać swoje grzechy oraz błagać o Jego miłosierdzie. Gdy wracali do swoich namiotów, Mojżesz wchodził do przybytku. Z wytężoną uwagą oczekiwał lud jakiegoś znaku, że Bóg przyjął jego wstawiennictwo za nimi. Jeśli Bóg zstąpi, by się z nim spotkać, mogą mieć nadzieję, że nie zostaną całkowicie wyniszczeni. Gdy słup obłoku zstąpił i zatrzymał się przy wejściu do przybytku, ludzie płakali z radości, powstawali „i kłaniali się, każdy u wejścia do swego namiotu” (w. 11).

Mojżesz dobrze wiedział, jak przewrotni i zaślepieni byli ci, którzy byli powierzeni jego opiece, wiedział, z jakimi trudnościami będzie się musiał borykać. Zrozumiał, że musi mieć Bożą pomoc, żeby nimi kierować. Modlił się o wyraźniejsze objawienie woli Bożej i o pewność Jego obecności: „Oto Ty mówisz do mnie: Prowadź ten lud, a nie oznajmiłeś mi, kogo poślesz ze mną, chociaż powiedziałeś: Znam cię po imieniu, oraz: Znalazłeś łaskę w oczach moich. Toteż jeśli znalazłem łaskę w oczach twoich, daj mi poznać zamysły twoje, abym cię poznał i wiedział, że znalazłem łaskę w oczach twoich; zważ też, że twoim ludem jest ten naród” (w. 12.13).

Odpowiedź brzmiała: „Oblicze moje pójdzie i zaznasz spokoju ode mnie” (w. 14). Jednak Mojżeszowi to nie wystarczyło. Ciążyła mu świadomość strasznych następstw, gdyby Bóg pozostawił Izraelitów w takiej zatwardziałości
i braku skruchy. Nie mógł znieść myśli, że jego drogi mogłyby rozejść się z drogami jego braci, więc modlił się, by łaska Boża została przywrócona Jego ludowi i aby znak Jego obecności nadal kierował ich wędrówką: „Jeżeli oblicze twoje nie pójdzie z nami, to nie każ nam stąd wyruszać. Po czym bowiem można poznać, że znalazłem łaskę w oczach twoich, ja i lud twój, jak nie po tym, że Ty pójdziesz z nami, bo wtedy będziemy wyróżnieni, ja i lud twój, spośród wszystkich ludów, które są na powierzchni ziemi” (w. 15.16). []

A Pan powiedział: „Także tę rzecz, o której mówiłeś, spełnię, gdyż znalazłeś łaskę w oczach moich i znam cię po imieniu” (w. 17). Jednak prorok nie przestawał prosić. Każda modlitwa została wysłuchana, ale on pragnął większych znaków Bożej łaskawości. Poprosił więc o coś, o co dotychczas nigdy nie prosiła ludzka istota: „Pokaż mi, proszę, chwałę twoją!” (w. 18).

Bóg nie skarcił jego prośby jako zuchwałość, ale wypowiedział łaskawe słowa: „Sprawię, że całe dostojeństwo moje przejdzie przed tobą”. Żaden śmiertelnik nie może patrzeć na odsłoniętą chwałę Bożą i żyć, ale Mojżesz otrzymał zapewnienie, że ujrzy tylko tyle chwały Bożej, ile będzie mógł znieść. Ponownie został wezwany na szczyt góry, a wtedy ręka, która stworzyła świat, ręka, która „góry przenosi niespostrzeżenie” JOB 9,5, podniosła Mojżesza, tę istotę, stworzoną z prochu ziemi, tego potężnego męża wiary, i umieściła go w szczelinie skalnej, podczas gdy chwała Boga i całe Jego dostojeństwo przeszły przed nim.

To doświadczenie — a przede wszystkim obietnica, że Boża obecność będzie mu towarzyszyć — było dla Mojżesza zapewnieniem, że odniesie sukces w czekającym go dziele. Było ono dla niego nieskończenie cenniejsze niż cała nauka Egiptu i wszystkie osiągnięcia, jakich dokonał będąc przywódcą państwowym i wodzem armii. Żadna ziemska moc, umiejętność czy wiedza nie mogły zająć miejsca stałej obecności Bożej.

Dla grzesznika straszną rzeczą jest wpaść w ręce żywego Boga, ale Mojżesz stał samotnie w obecności Wiekuistego i nie bał się, ponieważ jego dusza była w harmonii z wolą jego Stwórcy. Psalmista mówi: „Gdybym knuł coś niegodziwego w sercu moim, Pan nie byłby mnie wysłuchał” PS. 66,18, ale „społeczność z Panem mają ci, którzy się go boją, on też obwieszcza im przymierze swoje” PS. 25,14.

Bóg sam przedstawił się jako „Pan, Pan, Bóg miłosierny i litościwy, nie rychły do gniewu, a obfity w miłosierdziu i prawdzie, zachowujący miłosierdzie nad tysiącami, gładzący nieprawość i przestępstwo i grzech, nie usprawiedliwiający winnego” 2 MOJŻ. 34,6.7 BG.

„I pochylił się Mojżesz śpiesznie aż do ziemi, złożył pokłon” (w. 8). Raz jeszcze błagał, by Bóg przebaczył winę swego ludu i zabrał ich do swego dziedzictwa. Jego modlitwa została wysłuchana. Pan łaskawie obiecał przywrócić swą łaskę Izraelowi i dla jego dobra czynić takie cuda, jakie jeszcze nie były uczynione „po całej ziemi i u żadnych narodów” (w. 10).

Czterdzieści dni i nocy Mojżesz pozostawał na górze, a przez cały ten czas, tak jak za pierwszym razem, był w cudowny sposób podtrzymywany przy życiu. Nikomu nie pozwolono wejść razem z nim, ani w czasie jego nieobecności zbliżać się do góry. Na Boże polecenie przygotował dwie kamienne tablice i zabrał je ze sobą na szczyt; „i napisał Pan na tablicach słowa przymierza, dziesięć słów” (w. 28 BG). []

Podczas tego długiego czasu spędzonego w łączności z Bogiem twarz Mojżesza odbijała chwałę Bożej obecności. On sam był nieświadomy tego, że gdy zstępował z góry jego twarz jaśniała oślepiającym blaskiem. Takie światło rozjaśniało oblicze Szczepana, gdy przyprowadzono go przed jego sędziów, „a gdy wszyscy, którzy zasiadali w Radzie Najwyższej, utkwili w nim wzrok, ujrzeli jego oblicze niby oblicze anielskie” DZ. Ap. 6,15. Aaron wraz z ludem cofnęli się na widok Mojżesza „i bali się przystąpić do niego” 2 MOJŻ. 34,30. Widząc ich zmieszanie i przerażenie, ale nie znając przyczyny tego, przekonywał, aby podeszli bliżej. Chciał im obiecać Boże pojednanie i zapewnić, że łaskawość Boża została im przywrócona. Wyczuli w jego głosie jedynie miłość i zachętę, aż w końcu jeden z nich odważył się podejść. Zbyt przerażony, by powiedzieć cokolwiek, wskazał tylko na oblicze Mojżesza, a następnie na niebo. Wielki przywódca zrozumiał znaczenie tego gestu. W świadomości swojej winy, czując, że wciąż zasługują na Boże niezadowolenie, nie mogli znieść niebiańskiego światła, które napełniłoby ich radością, gdyby byli posłuszni Bogu. Wina wywołuje strach. Dusza wolna od grzechu nie pragnie ukryć się przed światłem niebios.

Mojżesz miał im wiele do powiedzenia, więc litując się nad ich przerażeniem, zasłonił sobie twarz i odtąd czynił to zawsze, gdy wracał do obozu po spotkaniu z Bogiem.

Przez ten blask chciał Bóg zwrócić uwagę Izraela na święty, wzniosły charakter swojego prawa i chwałę ewangelii objawionej za pośrednictwem Chrystusa. Gdy Mojżesz był na górze, Bóg przekazał mu nie tylko tablice ze swoim prawem, ale przedstawił mu także plan zbawienia. Mojżesz widział, że ofiara Chrystusa została przepowiedziana we wszystkich symbolach i obrzędach ery żydowskiej, a niebiańskie światło płynące z Golgoty w nie mniejszym stopniu niż chwała prawa Bożego rozświetlało twarz Mojżesza. Ten boski blask był symbolem odpuszczenia, którego Mojżesz był widzialnym pośrednikiem, wzorem jedynego prawdziwego Orędownika.

Chwała odbijająca się na obliczu Mojżesza ilustruje błogosławieństwa, które będą udziałem ludzi, zachowujących Boże przykazania za pośrednictwem Chrystusa. Świadczy o tym, że im bliższa jest nasza łączność z Bogiem i dokładniejsze poznanie Jego wymagań, tym pełniej zostaniemy przemienieni na podobieństwo Boże i tym łatwiej staniemy się uczestnikami boskiej natury.

Mojżesz był symbolem Chrystusa. Jak pośrednik Izraela zasłaniał swoje oblicze, ponieważ ludzie nie mogli znieść widoku jego chwały, tak Chrystus, boski Pośrednik, przysłonił swoją boskość człowieczeństwem, gdy przyszedł na ziemię. Gdyby przyszedł odziany jasnością nieba, nie miałby przystępu do ludzi w ich grzesznym stanie. Nie znieśliby chwały Jego obecności. Dlatego upokorzył się i przyszedł „w postaci grzesznego ciała” RZYM. 8,3, aby dotrzeć do upadłego rodzaju ludzkiego i podźwignąć go.

inne tematy z tej serii:
DLACZEGO BÓG DOPUŚCIŁ GRZECH? | STWORZENIE | KUSZENIE I UPADEK | PLAN ODKUPIENIA | POTOP | PO POTOPIE
RZECZYWISTY TYDZIEŃ
| WIEŻA BABEL | PRÓBA WIARY | ZNISZCZENIE SODOMY | MOJŻESZ | PLAGI EGIPSKIE | PASCHA | WYJŚCIE
OD MORZA CZERWONEGO DO SYNAJU
| NADANIE PRAWA IZRAELOWI | BAŁWOCHWALSTWO POD SYNAJEM
NIENAWIŚĆ SZATANA DO PRAWA BOŻEGO
| ZAKON I PRZYMIERZA | DWUNASTU WYWIADOWCÓW | UPADEK JERYCHA
BŁOGOSŁAWIEŃSTWA I PRZEKLEŃSTWA
| PIERWSI SĘDZIOWIE | SAMSON | DZIECIĘ SAMUEL | HELI I JEGO SYNOWIE
PIERWSZY KRÓL IZRAELA
| NAMASZCZENIE DAWIDA | DAWID I GOLIAT | ŚMIERĆ SAULA | DAWNE I WSPÓŁCZESNE CZARY
DAWID WSTĘPUJE NA TRON
| PANOWANIE DAWIDA | GRZECH I SKRUCHA DAWIDA

 
   

[]

   
 

główna | pastor | lekarz | zielarz | rodzina | uzależnienia | kuchnia | sklep
radio
| tematy | książki | czytelnia | modlitwa | infoBiblia | pytania | studia | SMS-y
teksty | historia | księga gości | tapety | ułatwienia | technikalia | e-Biblia | lekcje
do pobrania
| mapa | szukaj | autorzy | nota prawna | zmiany | wyjście

 
 
 

© 1999-2003 NADZIEJA.PL sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Bank BPH II/O Warszawa, 10601015-320000744691