Polski English Deutch wyjście strona główna
 
  jesteś tutaj: nadzieja.pl > tematy > seria: prorocy i królowie dokument tekstowy  
 

ELIASZ TISZBITA
(1 Król. 17,1-7)
ELLEN G. WHITE

 
 

Wśród gór Gileadu na wschód od rzeki Jordan, żył w dniach panowania króla Achaba mąż sprawiedliwy, którego modlitwy i działalność kontrastowały z odstępstwem gwałtownie szerzącym się w Izraelu. Daleki od jakichkolwiek planów zyskania rozgłosu czy zajęcia wysokiego stanowiska, Eliasz Tiszbita pragnął jedynie służyć wiernie Bogu i wypełnić powierzoną sobie misję. Ufał, że Bóg przygotuje mu drogę i da wspaniałe zwycięstwo. Na wargach miał zawsze słowa pełne wiary i siły, a całe swe życie poświęcił sprawie reformy. Był to jedyny głos wołający na pustyni — głos męża ganiącego grzechy i odwodzącego od zła.

A gdy przyszedł do ludzi jako pogromca grzechu, poselstwo jego stało się balsamem z Gilead dla wszystkich chorych dusz pragnących uzdrowienia.

Gdy Eliasz zobaczył, że Izrael pogrąża się coraz głębiej w bałwochwalstwie, dusza jego wezbrała udręką i wzrosło oburzenie. Bóg uczynił wielkie rzeczy dla Swego ludu. Wydobył go z niewoli i dał swoje Prawo PSALM 103,44.45.

Ale teraz dobrodziejstwo i łaska Jahwe były zapomniane. Niewiara szybko oddzielała lud Boży od źródła mocy. Widział to Eliasz ze swej górskiej samotni i bolał nad tym. W udręce duszy błagał Pana, aby powstrzymał Swój wybrany lud od dalszych błędów, aby oświecił go i pouczył, że grozi mu zniszczenie i upadek z powodu zerwania łączności z Niebem. Tęsknił za widokiem powszechnej skruchy tych ludzi, nim posuną się do takich złych postępków, że Pan zniszczy ich całkowicie.

Modlitwa Eliasza nie pozostała bez odpowiedzi. Częste apele, napomnienia i ostrzeżenia nie skutkowały, bowiem Izrael daleki był od skruchy Nadszedł czas, kiedy Bóg musiał już przemówić do niego Swymi wyrokami. Wszak czciciele Baala uważali, że takie zjawiska jak rosa czy deszcz nie są dziełem Boga, ale sił rządzących samą naturą, że nie Bóg, a twórcza energia słońca powoduje urodzaj gleby. Klątwa musiała ciężko dotknąć zatruty grzechem kraj. Odstępcze pokolenia Izraela miały teraz doświadczyć skutków swego zaślepienia, poznać potęgę i siłę doczesnych błogosławieństw Baala. Dopóki nie zwrócą się ku Bogu i nie uznają w Nim źródła wszelkich łask, na ziemię nie spadnie rosa ani deszcz.

Eliaszowi przypadła w udziale misja poinformowania Achaba o woli Niebios. Nie zabiegał o to, aby być posłem Bożym, lecz słowo Boże samo przyszło do niego.

Zdecydowany bronić honoru sprawy Bożej nie wahał się posłuchać wezwania, chociaż wydawało się, że występny król szybko go zniszczy. Dniem i nocą zdążał do celu, aż dotarł do Samarii. W pałacu królewskim nie troszczył się o pozwolenie ani nie czekał na formalne wprowadzenie. Ubrany w pospolite szaty noszone zazwyczaj w owym czasie przez proroków, bezpiecznie przeszedł obok strażników i stanął nagle przed zdumionym królem. [w górę]

Eliasz nie tłumaczył się. Został tu bowiem posłany, aby przemówił Ktoś większy niż władcy Izraela. Podniósłszy dłoń ku niebu, prorok potwierdził uroczyście, iż z woli Najwyższego Żywego Boga spadną na Izraela kary: „Jako żyje Pan, Bóg Izraela, przed którego obliczem stoję, że nie będzie w tych latach rosy ani deszczu, tylko na moje słowo” 1 KRÓL. 17,1.

Eliasz spełnił swoje poselstwo, dał dowód silnej wiary w niezachwianą potęgę Słowa Bożego. Gdyby nie pełne zaufanie do Tego, Komu służył, nie stanąłby nigdy przed obliczem Achaba. W drodze do Samarii musiał przebyć wiele szybko płynących strumieni, pokrytych zielenią wzgórz i wspaniałych lasów nietkniętych przez suszę. Wszystko, na czym wzrok spoczął, było piękne. Prorok zastanawiał się, jak te potoki, wzgórza i doliny mogłyby być zniszczone przez klęskę suszy. Lecz nic nie wzbudzało w nim wątpliwości. Wierzył, że Bóg upokorzy odstępców i skłoni Izrael do żalu za grzechy.

Upoważnienie Niebios obowiązywało. Słowo Boże nie mogło zawieść. Żadne niebezpieczeństwo nie było w stanie pokrzyżować planów Bożych i misją swą Eliasz musiał doprowadzić do końca.

Jak grom z jasnego nieba zabrzmiało poselstwo w uszach występnego króla. Ale nim Achab zdążył ochłonąć ze zdumienia, Eliasza już przy nim nie było. Znikł tak nagle, jak przyszedł, nie czekając na rezultat swych słów.

Przed Eliaszem stanął wówczas Pan, wskazując mu drogę. Prorok usłyszał wezwanie: „Odejdź stąd, a udaj się na wschód i ukryj się nad potokiem Kerit, który wpływa od wschodu do Jordanu. Z potoku tego będziesz pił, a krukom nakazałem, aby cię tam żywiły”.

Mimo poszukiwań, jakie zarządził król, Eliasza nie znaleziono. Królowa Izebel, rozgniewana złą nowiną, naradzała się wciąż z kapłanami Baala, którzy wraz z nią szukali proroka i urągali Bogu. Ale wysiłków ich nie uwieńczyło powodzenie; mąż, który przyniósł ostrzeżenie i zapowiedź nieszczęścia, znajdował się w bezpiecznym miejscu.

Nie udało się ukryć wieści o karze za uporczywe trwanie w odstępstwie. Proroctwo o wyrokach Pańskich krążyło już po całym kraju. Strach ogarnął wielu ludzi, ale na ogół przyjmowano je z niedowierzaniem lub drwiną.

Słowa proroka spełniły się całkowicie. Ci, którzy kpili sobie z wieści o klęsce posuchy, przekonali się niebawem, czym ona jest naprawdę. Mijały miesiące, a nie spadła ani jedna kropla deszczu. Zeschnięta, spieczona ziemia była pozbawiona wilgoci i roślinność zaczęła zamierać. Kapłani wciąż jeszcze nakłaniali lud do oddawania czci Baalowi i zlekceważenia słów proroka Eliasza. Zapewniali, że w mocy Baala leży przywrócenie rosy i deszczu. [w górę]

Nie bojąc się nadal Boga „Eliaszowego”, nie drżąc przed Jego słowem, pokładali nadzieję w Baalu. Wierzyli, że on przygotuje plony, że zapewni ludziom i zwierzętom wszystko, co jest im do życia potrzebne.

Bóg umyślnie przekazał Swą decyzję Achabowi i Izebel, aby mogli wypróbować władzę Baala i Asztarte, a jeżeli to możliwe, uznać słowa Eliasza za fałszywe.

Proroctwo Eliasza było wyzwaniem rzuconym setkom pogańskich kapłanów. Gdyby tylko Baal przyjął je, przywracając deszcz i rosę, nadając bieg strumieniom i ożywiając martwe potoki, zarówno król, jak i lud Izraela, uznaliby go za swego Boga.

W celu utrzymania ludu w przekonaniu, że Baal jest potężny i wszechwładny, kapłani składali mu ofiary nocą i dniem, prosząc o zwilżenie ziemi, o rosę i deszcz. To samo działo się na ołtarzach innych bóstw pogańskich. Z gorliwością i uporem godnym lepszej sprawy rzucano na ołtarze drogocenne ofiary. Nocami zawodzenia i krzyki rozlegały się po całym kraju. Na próżno.

Spragnionej wilgoci ziemi nie odświeżyła ani jedna kropla deszczu. Słowo Boga trwało niezmiennie i nie byli go w stanie naruszyć kapłani Baala.

Minął rok, a deszczu w dalszym ciągu nie było. Ziemia paliła stopy, jakby przesycona wiecznie trawiącym ją ogniem. Żar słoneczny niszczył resztki ocalałej roślinności. Strumienie powysychały. Na próżno stada owiec błądziły po niedostępnych wyżynach w poszukiwaniu wody. Kwitnące pola i łąki zamieniły się w pustynne piaski. Zwiędły i opadły liście w pogańskich gajach. Drzewa przypominały szkielety i nie dawały już cienia. Suche powietrze dusiło w gardle. Burze piaskowe oślepiały wzrok i tamowały oddech. Kwitnące niegdyś miasta i osady stały się miejscem żałoby. Głód i pragnienie dziesiątkowały ludzi i zwierzęta. Coraz bardziej dawała się we znaki klęska i wszelkie jej okropności.

Jakby ślepy na potęgę i moc Bożą Izrael nie żałował swych win, nie okazywał skruchy i wciąż nie rozumiał lekcji, danej mu przez Boga. Nie widzieli, że Ten, który stworzył naturę, rządzi też jej prawami i może uczynić z niej narzędzie błogosławieństwa lub zniszczenia. Pyszni, zapatrzeni w swe bałwany, nie chcieli ukorzyć się przed prawdziwym Bogiem. Zastanawiali się, z jakiego też innego powodu spadło na nich tyle cierpień. [w górę]

Izebel uporczywie twierdziła, że susza nie jest dziełem ręki Boga. Zdecydowana nadal urągać Jahwe, wraz z całym Izraelem uznała Eliasza za głównego sprawcę klęski. Czyż to nie on przyniósł świadectwo przeciwne ich formom kultu? Sądziła, że wystarczy go usunąć, a natychmiast skończą się kłopoty i cierpienia. Bogowie będą zadowoleni.

Ponaglany przez królową, Achab zarządził przeprowadzenie bardzo starannych poszukiwań, zwłaszcza w wysoko położonych rejonach górskich. Wysłał posłów do sąsiednich narodów, aby szukali wśród siebie tego człowieka, którego nienawidził i bał się jednocześnie. Liczył na to, że królowie państw ościennych wydadzą go w jego ręce. Zobowiązywał ich do uroczystej przysięgi, że nie wiedzieli o miejscu pobytu Eliasza. Ale daremne były te poszukiwania. Prorok znajdował się w bezpiecznym ukryciu i nic mu nie mogła zrobić złość króla, który tyle nieszczęść ściągnął na kraj swym obrażającym Boga postępowaniem.

Dążąc do zniszczenia Eliasza za wszelką cenę, Izebel postanowiła wymordować wszystkich proroków Bożych w całym Izraelu. Żaden z nich nie miał pozostać przy życiu. Rozwścieczona, ogarnięta szałem kobieta wykonała swój plan, mordując wielu ludzi oddanych Bogu. Nie wszyscy jednak zginęli. Wierny jeszcze Bogu Obadiasz, zarządca domu Achaba, „zgromadził stu proroków, ukrył ich po pięćdziesięciu w pieczarach i żywił ich chlebem i wodą 1 KRÓL. 18,4.

Mijał już drugi rok, a niebiosa nie dawały ziemi kropli deszczu. Susza i klęska głodu prowadziły nadal swe dzieło zniszczenia w królestwie. Ojcowie i matki, nie mogąc pomóc dzieciom ani ulżyć ich cierpieniom, musieli oglądać ich mękę i śmierć. W dalszym ciągu odstępcy nie chcieli ukorzyć się przed Panem; zamiast zwrócić serca ku Bogu, szemrali przeciwko człowiekowi, który przyniósł słowa straszliwego wyroku. Wydawali się niezdolni do okazania skruchy, do zrozumienia sensu swych cierpień — Bożego wezwania do powrotu.

Odstępstwo Izraela było jednak złem gorszym, daleko groźniejszym niż liczne okropności klęski głodowej. Bóg szukał sposobu uwolnienia Swego ludu od wszelkich ułud i mamideł; chciał, aby pojęli swą odpowiedzialność przed Tym, któremu zawdzięczają istnienie i wszystko co posiadają. Próbował dopomóc im w odzyskaniu utraconej wiary. Musiał karać po to, by ratować. „Czy rzeczywiście mam upodobanie w śmierci bezbożnego — mówi Wszechmogący Pan — a nie raczej w tym, by się odwrócił od swoich dróg i żył? Odrzućcie od siebie wszystkie swoje przestępstwa, które popełniliście przeciwko mnie, i stwórzcie sobie nowe serce i nowego ducha!” EZECH. 18,23. [w górę]

„Dlaczego macie umierać, domu izraelski?”. „Zawróćcie, zawróćcie ze swych złych dróg! Dlaczego macie umrzeć, domu izraelski?” EZECH. 18,31; EZECH. 33,11.

Bóg skierował Swych posłów do ludu izraelskiego z apelem o przywrócenie przymierza. Gdyby posłuchali i porzucili Baala, oddawszy swe serce Bogu, nie byłoby nigdy potrzebne poselstwo Eliasza o mającej nastąpić karze.

Ale ostrzeżenia trafiały w próżnię. Zamiast ratować życie, schlebiano śmierci. Zamiast obudzić pragnienie życia dla życia, pogrążyli się w upodobaniu śmierci dla śmierci. Podrażniona ambicja i złość ludzka obróciły się przeciwko posłom Bożym. Zapałali też nienawiścią ku Eliaszowi.

Gdyby dostał się w ich ręce, dostarczyliby go królowej Izebel, łudząc się, że gdy zamilknie jego głos, będą mogli powstrzymać wypełnienie się słów jego proroctwa.

Odczuwając na własnej skórze klęskę strasznej posuchy, tkwili jeszcze mocniej w swym bałwochwalstwie. Tak właśnie zawinili sami i ściągnęli na kraj karę Niebios.

Jedno było tylko lekarstwo dla Izraela: zaprzestanie grzechów, zwrócenie się ku Panu i przekreślenie tego, co ściągnęło na nich karzącą dłoń Wszechpotężnego. Przecież to ludowi izraelskiemu zostało udzielone zapewnienie: „Gdy zamknę niebiosa, tak iż nie będzie deszczu, albo gdy każę szarańczy, aby objadła ziemię, albo gdy ześlę zarazę na mój lud, który jest nazwany moim imieniem, i będą się modlić, i szukać mojego oblicza, i odwrócą się od swoich złych dróg, to Ja wysłucham z niebios, i odpuszczę ich grzechy i ich ziemię uzdrowię” 2 KRON. 7,13.14.

Bóg wstrzymał deszcz i rosę do czasu, aż nastąpi zdecydowana poprawa w postawie całego Jego ludu, a skutki tego okazały się błogosławione.

inne tematy z tej serii:
SALOMON | ŚWIĄTYNIA I JEJ OFIAROWANIE | DUMA WYWOŁANA POWODZENIEM | SKUTKI WYKROCZEŃ | SKRUCHA SALOMONA
ROZERWANIE KRÓLESTWA
| JEROBOAM | NARODOWE ODSTĘPSTWO | ELIASZ TISZBITA | GŁOS SUROWEGO NAPOMNIENIA
KARMEL
|
OD JEZREELU PO CHOREB

opracowanie tekstu © 2003 M. i J. Maciak, M. Kużnik

 
   

[w górę]

   
 

główna | pastor | lekarz | zielarz | rodzina | uzależnienia | kuchnia | sklep
radio
| tematy | książki | czytelnia | modlitwa | infoBiblia | pytania | studia | SMS-y
teksty | historia | księga gości | tapety | ułatwienia | technikalia | e-Biblia | lekcje
do pobrania
| mapa | szukaj | autorzy | nota prawna | zmiany | wyjście

 
 
 

© 1999-2003 NADZIEJA.PL Sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Bank: BPH PBK VI/O w Warszawie, PLN: 11 1060 0076 0000 3200 0074 4691
Bank Swift ref. BPH KPL PK