Polski English Deutch wyjście strona główna
 
  jesteś tutaj: nadzieja.pl > tematy > seria: wielki bój dokument tekstowy  
 

DĄŻENIE PAPIESTWA
ELLEN G. WHITE

 
 

Dziś protestanci o wiele przychylniej odnoszą się do katolicyzmu, niż dawniej. W krajach, w których katolicyzm nie jest dominującą religią, a zwolennicy papieża podejmują pojednawcze kroki w celu zdobycia wpływu, zauważyć można coraz większą obojętność w stosunku do nauk dzielących Kościoły protestanckie od Kościoła rzymskiego. Coraz bardziej popularny staje się pogląd, że nie ma tak wielkiej rozbieżności w najważniejszych punktach, jak poprzednio sądzono, i że niewielkie ustępstwa ze strony zreformowanych Kościołów doprowadzą do polepszenia stosunków z Rzymem. Był czas, gdy protestanci wysoko cenili wolność sumienia, którą tak drogo kupili. Ostrzegali swe dzieci przed zwiedzeniami Rzymu i byli przekonani, że dążenie do pogodzenia się z papiestwem jest równoznaczne z niewiernością wobec Boga.

Obrońcy katolicyzmu twierdzą, że ich Kościół został oczerniony i że protestanci przytakują tym bezpodstawnym oskarżeniom. Wielu uważa, że niesłusznie osądza się dzisiejszy Kościół na podstawie okrucieństwa i niesprawiedliwości, które cechowały jego panowanie w średniowieczu. Sytuację tę tłumaczy się surowością ówczesnych czasów twierdząc, że wpływ nowoczesnej cywilizacji zmienił niewłaściwy stan rzeczy. Czyż ludzie ci zapomnieli o pretensjach do nieomylności, jakie rościła sobie ta dumna moc przez szereg wieków? Dzisiejszy Kościół daleki jest od zrezygnowania z nich, przeciwnie, z większą nawet stanowczością nadal je podtrzymuje. Rzym twierdzi, że nigdy nie zbłądził i zgodnie z Biblią — nie zbłądzi, jak więc może zaprzeć się zasad, którymi kierował się w ubiegłych wiekach?

Kościół papieski nigdy nie wyrzeknie się swych pretensji do nieomylności. Wszystko, co uczynił prześladując tych, którzy odrzucili jego nauki, uznaje za dobre i czy nie powtórzyłby tych samych czynów, gdyby się do tego nadarzyła sposobność? Niech ludzie tylko usuną ograniczenia nałożone przez prawo świeckie i pozwolą Rzymowi odzyskać jego pierwotną potęgę, a natychmiast okaże swe prawdziwe oblicze tyrana i prześladowcy. Znany publicysta i teolog Josiah Strong pisze o stanowisku katolickiego duchowieństwa w kwestii wolności sumienia oraz o niebezpieczeństwach, jakie grożą Stanom Zjednoczonym w razie zdobycia przez papiestwo władzy. []

„Wielu ludzi w Stanach Zjednoczonych traktuje obawy przed katolicyzmem jako fanatyzm i dziecinadę. Nie widzą oni w charakterze i postawie Rzymu nic takiego, co byłoby przeciwne kierunkom wolnościowym i nie dostrzegają w jego rozwoju żadnego złowieszczego znaku. Porównajmy więc najpierw niektóre zasady ustroju państwowego Stanów Zjednoczonych z zasadami Kościoła rzymskokatolickiego”.

„Konstytucja Stanów Zjednoczonych gwarantuje wolność sumienia. Jest to podstawowe prawo każdego obywatela. Natomiast papież Pius IX powiedział w swojej encyklice z dnia 15 VIII 1854 roku: „Niedorzeczne i błędne nauki lub inne brednie broniące wolności sumienia są największym błędem, zarazą najbardziej dla państwa niebezpieczną”. Ten sam papież w encyklice z dnia 8 XII 1864 r. rzucił klątwę na wszystkich, którzy stoją w obronie wolności sumienia i wiary, jak również tych, którzy twierdzą, że Kościół nie powinien używać przemocy”.

„Pokojowy ton Rzymu w Stanach Zjednoczonych wcale nie oznacza zmiany jego dążeń. Papiestwo jest tolerancyjne tam, gdzie jest bezsilne. Biskup O’Connor powiedział: »Wolność religijna jest tolerowana do momentu, w którym możliwe stanie się jej ograniczenie bez narażania na szkodę katolicyzmu«. Arcybiskup St. Luis stwierdził: »Herezja i ateizm są przestępstwem w krajach chrześcijańskich, takich jak Włochy lub Hiszpania, gdzie wszyscy są katolikami i gdzie przepisy religii katolickiej stanowią istotną część prawa tych krajów, herezja karana jest tam na równi z innymi przestępstwami«. Każdy kardynał, arcybiskup i biskup w Kościele katolickim składa papieżowi przysięgę, w której wypowiada następujące słowa: »Heretyków, schizmatyków i buntowników sprzeciwiających się naszemu panu (papieżowi) lub jego następcom, będę prześladował ze wszystkich sił« (Josiah Strong, Our Country, rozdz. 5, par. 2-4).

To prawda, że wśród katolików także znajdują się prawdziwi chrześcijanie. Tysiące wyznawców służy Bogu według najlepszego światła, jakie otrzymali. Nie mają dostępu do Słowa Bożego i dlatego nie znają prawdy, nie dostrzegają różnicy między żywą służbą serca a zbiorem formalnych ceremonii. Bóg jednak ze współczuciem spogląda na tych, którzy wychowani są w błędnej wierze, nie dającej prawdziwego zadowolenia. Sprawi, że promienie światła dostaną się przez otaczającą ich ciemność. Bóg objawi im prawdę o Jezusie Chrystusie i wielu jeszcze przyłączy się do Jego ludu. []

Dzisiejszy katolicyzm jako system religijny jest tak samo sprzeczny z ewangelią Chrystusa, jak był przed wiekami. Kościoły protestanckie są zaślepione, gdyż w przeciwnym razie dostrzegłyby znaki czasu. Papiestwo sięga dalej w swych planach i metodach postępowania. Używa rozmaitych sposobów, aby rozszerzyć swój wpływ i spotęgować swą moc w przygotowywaniu się do okrutnego i zdecydowanego boju w celu odzyskania władzy nad światem, ponownego wprowadzenia prześladowań oraz zniszczenia wszystkiego, czego dokonał protestantyzm. Katolicyzm wszędzie zdobywa wpływy. Spójrzmy tylko na wzrastającą liczbę jego kościołów i kaplic w krajach protestanckich, na popularność jego wyższych szkół i seminariów w Ameryce, bardzo często patronowanych przez protestantów. Spójrzmy na wzrost rytualizmu w Anglii i na liczne przypadki wstępowania protestantów w szeregi katolików. Te fakty powinny zaniepokoić wszystkich, którzy cenią czyste zasady ewangelii, ale protestanci igrają z papiestwem i podają mu rękę; poszli z Rzymem na kompromis i poczynili wiele ustępstw, co było miłym zaskoczeniem dla papistów. Ludzie zamykają oczy na prawdziwy charakter rzymskiego Kościoła i niebezpieczeństwo zagrażające z jego strony. Należy ich pobudzić do przeciwstawienia się temu najgroźniejszemu wrogowi religijnej i obywatelskiej wolności.

Wielu protestantów sądzi, że religia katolicka nie jest atrakcyjna, że jej nabożeństwa są nudnym szeregiem bezmyślnych ceremonii. Mylą się jednak w tej kwestii. Katolicyzm nie jest niezręcznym oszustwem. Nabożeństwa Kościoła rzymskiego wywierają na człowieka duże wrażenie. Bogato zdobione wnętrza kościołów i uroczyste obrzędy oczarowują ludzi i uciszają głos rozsądku. Wzrok jest całkowicie pochłonięty. Wspaniałe procesje, wielkie kościoły, złote monstrancje, relikwie ozdobione drogimi kamieniami, kolorowe malowidła i wyszukane płaskorzeźby przemawiają do uczestników nabożeństwa. Ucho jest także zachwycone. Głębokie tony organów, współgrające z melodią wielu głosów i rozbrzmiewające pod wysokimi sklepieniami oraz między filarami wspaniałych świątyń, napełniają ludzi zachwytem i czcią.

Ten zewnętrzny blask, uroczysty nastrój i przepych, który nie zaspokaja rzeczywistych potrzeb ludzi uginających się pod ciężarem grzechu, jest dowodem wewnętrznego zepsucia. Religia Chrystusa nie potrzebuje takich zewnętrznych powabów, aby pozyskać człowieka. W świetle spływającym z krzyża prawdziwe chrześcijaństwo jest tak wspaniałe i czyste, że żaden zewnętrzny przepych nie może powiększyć jego prawdziwej wielkości. U Boga jedyną wartość posiada piękno uświęconego, pokornego i cichego serca.

Elokwencja i ujmujący wygląd nie są jeszcze znakiem czystego i wzniosłego charakteru. Zamiłowanie do sztuki i gładkie maniery często występują u osób zmysłowych i ziemskich. Szatan wykorzystuje te cechy, aby ludzie zapomnieli o potrzebie duszy, żeby stracili z oczu przyszłe nieśmiertelne życie, by odwrócili się od swego Wspomożyciela i żyli wyłącznie dla doczesności. []

Religia formalnych obrzędów jest bardzo pociągająca dla nieodrodzonego serca. Okazałość i ceremonie Kościoła katolickiego posiadają w sobie zwodniczą, oczarowującą moc, która zdobywa wielu. Na Kościół katolicki spogląda się jakby na bramę do nieba. Oprócz tych, którzy przyjęli prawdę, i których serca są odnowione przez Ducha Bożego, nikt nie jest wolny od jego wpływu. Tysiące ludzi nie znających Chrystusa przyjmie te formy pobożności, nie posiadające żadnej mocy. Taka religia jest właśnie tym, czego pragną masy.

Ponieważ Kościół uzurpuje sobie prawo do przebaczania grzechów, katolik sądzi, że może swobodnie grzeszyć, instytucja spowiedzi, bez której Kościół nie daje rozgrzeszenia, również prowadzi do szerzenia się zła. Kto klęka przed śmiertelnym człowiekiem i wyznaje mu tajemnice swego serca, poniża się, ponieważ opowiada o swych grzechach kapłanowi, który jest człowiekiem tak samo grzesznym i błądzącym. Wyobrażenie o Stwórcy sprowadzone zostaje do poziomu grzesznych ludzi, bowiem kapłan występuje jako zastępca Boga. Poniżająca spowiedź człowieka przed drugim człowiekiem jest ukrytym źródłem, z którego wypłynęło już wiele zła, które splamiło świat i przygotowuje go na zniszczenie. Jednak ludziom pobłażającym sobie łatwiej jest spowiadać się człowiekowi niż otworzyć swe serce przed Bogiem; natura ludzka chętniej wykona zadaną pokutę, niż porzuci grzech. Łatwiej jest umartwić swe ciało chodząc w worze pokutnym, biczując się rózgami i raniąc łańcuchami, niż ukrzyżować swe cielesne pożądliwości. Ciężkie jest brzemię, które zmysłowe serce woli raczej znosić niż ugiąć się pod jarzmem Chrystusa. Istnieje uderzające podobieństwo między Kościołem rzymskim a synagogą żydowską za czasów pierwszego przyjścia Chrystusa. Podczas gdy Żydzi w skrytości deptali każdą zasadę zakonu Bożego, na zewnątrz ściśle przestrzegali jego nakazów, obciążając je tradycjami i rozmaitymi zarządzeniami, które czyniły zachowywanie Dekalogu nieznośnym ciężarem. Jak Żydzi formalnie czcili zakon, tak rzymscy katolicy czczą krzyż. Wywyższają oni symbol cierpień Chrystusa, lecz życiem zapierają się Tego, kogo ten krzyż przedstawia. Katoliccy duchowni stawiają krzyże na ołtarzach i noszą je na swych szatach. Wszędzie widzimy znak krzyża. Wszędzie jest on czczony i wywyższany. Jednak nauki Chrystusa pogrzebane są wśród ogromnej ilości bezsensownych tradycji, fałszywych interpretacji i nakazów kościelnych. Słowa Zbawiciela, dotyczące fanatyzmu Żydów odnoszą się z jeszcze większą mocą do dostojników Kościoła katolickiego: „Bo wiążą ciężkie brzemiona i kładą na barki ludzkie, ale sami nawet palcem swoim nie chcą ruszyć” MAT. 23,4. Sumienia wierzących trzymane są w ustawicznym strachu i obawie przed gniewem obrażonego Boga, podczas gdy dostojnicy Kościoła żyją w przepychu i rozkoszują się zmysłowymi przyjemnościami. []

Kult obrazów i relikwii, wzywanie świętych oraz wywyższenie papieża to chytre zasadzki szatana, które stosuje, aby odwrócić umysły ludzi od Boga i Jego Syna. By doprowadzić człowieka do upadku, szatan stara się odwrócić jego uwagę od Tego, w którym jedynie można znaleźć zbawienie. Wskazuje mu na różne środki zastępcze, jakie zostały ustanowione w miejsce Tego, który powiedział: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie” MAT. 11,28.

Szatan zawsze usiłuje przedstawić w niewłaściwym świetle charakter Boga, naturę grzechu oraz jego następstwo, czyli wszystko to, co odgrywa ważną rolę w boju dobra ze złem. Jego podstępne wybiegi pomniejszają zobowiązania ludzi wobec boskiego prawa i pozwalają im do woli grzeszyć, jednocześnie są przyczyną fałszywych wyobrażeń o Bogu, tak że częściej spogląda się na Niego ze strachem i nienawiścią, aniżeli z miłością. Okrucieństwo, które cechuje charakter szatana, zwodziciel przypisuje Stwórcy, obecne jest ono w różnych systemach religijnych i znajduje wyraz w formach nabożeństw. W ten sposób zaślepia się umysły ludzi, a szatan pozyskuje ich dla siebie jako narzędzia w walce przeciwko Bogu. Na skutek fałszywego przedstawienia boskich przymiotów, narody pogańskie doszły do przekonania, że dla zapewnienia sobie łask Bożych konieczne są ofiary z ludzi, najstraszniejsze okrucieństwa dokonywane były w rozmaitych formach na cześć różnych bóstw.

Kościół rzymski, który połączył zwyczaje pogańskie z chrześcijańskimi i podobnie jak poganie zniekształcił charakter Boga, oddał się nie mniej okrutnym praktykom. W czasie, gdy Rzym posiadał dominującą władzę, używał specjalnych narzędzi tortur, za pomocą których wymuszał wiarę w swe nauki. Na tych, którzy nie chcieli uznać jego żądań, czekał płonący stos. Rzezie były tak częste, że liczbę ich ofiar objawi dopiero dzień sądu. Dostojnicy kościelni wymyślali pod kierownictwem szatana, swego mistrza, sposoby zabijania ludzi, które powodowały największe męczarnie, a jednak nie uśmiercały ofiary. Torturowano do granic ludzkiej wytrzymałości, aż w końcu opuszczały siły, a cierpiący witał śmierć jako najsłodsze wybawienie. Taki był los przeciwników Rzymu.

Z kolei dla swoich zwolenników posiadał środki pobożności w postaci biczowania, postów oraz cielesnego umartwiania się w każdy możliwy sposób. Aby zapewnić sobie łaskę z nieba przestępowano prawo Boże przez pogwałcenie praw natury. Uczono ludzi nieprzestrzegania norm, które Bóg ustanowił w celu błogosławienia i udogodnienia ziemskiego życia człowieka. Na cmentarzach spoczywają tysiące ofiar, które przez całe swe życie na próżno starały się ujarzmić naturalne skłonności oraz stłumić wszelkie myśli i uczucia sympatii do bliźnich jako obrażające Boga. []

Chcąc zrozumieć potworne okrucieństwo, jakie popełniał szatan przez setki lat i to nie na tych, którzy o Bogu nigdy nie słyszeli, lecz właśnie na chrześcijanach, powinniśmy studiować historię papiestwa. Przez ten potężny system zwiedzenia książę zła realizuje swój cel oczerniania Boga i unieszczęśliwiania ludzkości. Gdy dostrzeżemy, jak udaje mu się maskować swe dzieło i wykonywać je za pośrednictwem przywódców religijnych, wówczas lepiej zrozumiemy, dlaczego tak strasznie nienawidzą Biblii. Kiedy czytamy tę Księgę, objawia nam się miłość i miłosierdzie Boże, dochodzimy do wniosku, że Bóg nie nakłada na człowieka żadnych ciężkich brzemion. Wszystko, czego żąda, to skruszone i pokutujące serce, pokora oraz posłuszeństwo.

Chrystus nie nakazywał, aby niewiasty i mężczyźni zamykali się w klasztorach, by tam przygotować się na wejście do nieba. Nigdy nie uczył, że należy tłumić w sobie miłość i współczucie. Serce Zbawiciela przepełnione było miłością. Im bardziej człowiek zbliża się do moralnej doskonałości, tym większa jest jego wrażliwość, tym dokładniej rozróżnia grzech i tym głębsze posiada współczucie dla cierpiących. Papież uważa się za zastępcę Chrystusa, lecz jak wygląda jego charakter w świetle charakteru Chrystusa? Czy Jezus kiedykolwiek wtrącał ludzi do więzienia lub kazał wieszać ich na szubienicy, ponieważ nie oddawali Mu czci jako Królowi nieba? Czy słyszano, aby skazywał na śmierć tych, którzy Go nie przyjęli? Kiedy mieszkańcy samarytańskiej wioski nie uszanowali Go, apostoł Jan rozgniewał się i powiedział: „Panie, czy chcesz, abyśmy słowem ściągnęli ogień z nieba, który by ich pochłonął, jak to i Eliasz uczynił?” ŁUK. 9,54. Jezus ze współczuciem spojrzał na ucznia i ganiąc jego gwałtowność, powiedział: „Syn Człowieczy nie przyszedł zatracać dusz ludzkich, ale zachować” ŁUK. 9,56.

Dzisiejszy Kościół katolicki stara się pokazać światu czyste oblicze, zakrywając usprawiedliwieniami swe straszliwe prześladowania. Przywdział szaty chrześcijaństwa, lecz nie zmienił swego charakteru. Każda zasada papieska, która istniała w przeszłości, istnieje także dzisiaj. Doktryny powstałe w średniowieczu obowiązują nadal. Niech nikt się nie oszukuje. Papiestwo, któremu protestanci chcą dziś oddać cześć, jest tym samym papiestwem, które władało światem za dni reformacji, kiedy to wierni Bogu ludzie występowali przeciw Rzymowi, aby z narażeniem życia ukazać jego nieprawość. Posiada tę samą pychę i zuchwałe roszczenia jak wówczas, kiedy panowało nad królami i książętami twierdząc, że takie jest prawo Boże. Jest nadal tak samo despotyczne i okrutne jak wtedy, kiedy tłumiło wolność człowieka i zabijało świętych Najwyższego. []

Papiestwo jest tą odstępczą mocą, o której mówi proroctwo (por. II TES. 2,3.4). Postępuje tak, aby jak najlepiej osiągnąć swój cel, ale pod różnymi zmiennymi maskami ukrywa nieodmienny jad węża. Twierdzi, że „nie należy wierzyć heretykom ani osobom podejrzanym o herezje” (Lenfant, History of the Council of Constance). Czy ta potęga, która zapisała się w ciągu tysiącletniej historii krwią świętych, może być uznana za Kościół Chrystusa?

Nie bez powodu stwierdzono w krajach protestanckich, że katolicyzm nie różni się dziś już tak bardzo od protestantyzmu, jak w dawniejszych czasach. Nastąpiła zmiana, lecz nie w papiestwie, katolicyzm rzeczywiście stał się podobniejszy współczesnemu protestantyzmowi, ponieważ ten ostatni podupadł od czasów reformacji.

Szukając przychylności świata Kościoły protestanckie zostały oślepione fałszywym pojęciem miłości do bliźniego. Są przekonane, że mają słuszność, gdy myślą dobrze o złym i w końcu — jako nieuniknione tego następstwo — zaczną myśleć źle o wszystkim, co dobre. Zamiast bronić wiary raz świętym podanej, przepraszają Rzym za nieprzyjazne o nim opinie i proszą o przebaczenie swego fanatyzmu.

Wielu ludzi — w tym także ci, którzy nie darzą papiestwa przychylnością — nie obawia się jego mocy i wpływu. Udowadniają oni, że duchowa i moralna ciemnota, która panowała w średniowieczu, sprzyjała szerzeniu jego religijnych poglądów, zabobonów i ucisku, lecz zmiany, jakie zaszły w nowszych czasach — ogólnie szerząca się wiedza i wzrastająca wolność w sprawach religii uniemożliwiają powrót nietolerancji i tyranii. Sama myśl, że nietolerancja mogłaby pojawić się w dzisiejszych czasach, wydaje się dla nich śmieszna. Faktem jest, że obecnemu pokoleniu przyświecają szlachetne zasady w kwestiach moralności, religii i nauki. Z otwartych kart Słowa Bożego spływa na cały świat niebiańskie światło. Trzeba jednak pamiętać, że im większe jest to światło, tym większa staje się ciemność dla tych, którzy zmieniają lub odrzucają Biblię.

Studiowanie Pisma Świętego z modlitwą ukazałoby protestantom prawdziwy charakter papiestwa i wzmogłoby ich czujność. Niestety, wielu sądzi, że są tak mądrzy, iż nie odczuwają potrzeby szukania z pokorą Boga, aby zrozumieć prawdę. Chociaż chwalą się swoją wielką wiedzą, nie znają Pisma Świętego, ani jego mocy. Muszą mieć jakiś środek do uspokojenia swego sumienia i szukają tego, co jest najmniej duchowe i skłaniające do pokory. Starają się zapomnieć o Bogu, lecz robią to w taki sposób, aby się wydawało, że o Nim pamiętają. Papiestwo zaspokaja potrzeby tych chrześcijan. Odpowiada ono dwom grupom ludzi, do których należy większość mieszkańców ziemi — tym, którzy chcą być zbawieni przez własne zasługi i tym, którzy chcą być zbawieni we własnych grzechach. Tu leży tajemnica mocy papiestwa. []

Historia pokazała, że duchowa ciemność sprzyja rozwojowi papiestwa, okaże się jednak, że tak samo sprzyjający jest czas wielkiego duchowego oświecenia. W ubiegłych wiekach, kiedy ludzie żyli bez Słowa Bożego i znajomości prawdy, ich oczy były zaślepione i tysiące wpadało w pułapkę papiestwa, ponieważ nie widzieli zastawionych na siebie sieci. W dzisiejszych czasach oczy wielu zostały tak oślepione blaskiem spekulacji, błędnie nazywanych nauką, że i tym razem nie ujrzeli sieci i wpadli w nie, jak gdyby mieli zawiązane oczy. Bóg pragnie, aby ludzki rozum uważany był za dar Stwórcy oraz by używano go w służbie prawdy i sprawiedliwości, gdy jednak pielęgnuje się pychę i wyniosłość, gdy ludzie stawiają swe własne poglądy ponad Słowo Boże, wówczas wiedza może zdziałać więcej szkody niż nieświadomość. Fałszywe nauki współczesnego świata, podkopujące wiarę w Biblię, okażą się tak samo pożyteczne w przygotowaniu drogi papiestwu z jego atrakcyjnymi zwyczajami, jak ukrywanie wiedzy pomogło do jego wzrostu w średniowieczu.

Starania podejmowane w Stanach Zjednoczonych, mające na celu uzyskanie poparcia państwa dla postanowień i praktyk kościelnych, dowodzą, że protestanci idą w ślady katolików. Więcej nawet, otwierają papiestwu bramy dla zdobycia w protestanckiej Ameryce władzy, którą Rzym stracił w Europie. Tym, co dodaje owym staraniom większego znaczenia jest fakt, że głównym ich celem jest sprawa zaostrzenia nakazu święcenia niedzieli — zwyczaju zapoczątkowanego w Rzymie, zwyczaju, który według własnych słów papiestwa jest znakiem jego mocy. Jest to prawdziwy duch papiestwa — duch dostosowania się do ziemskich zwyczajów, duch respektowania ludzkich tradycji zamiast przykazań Bożych — który przenika protestanckie Kościoły i doprowadza je do wywyższania niedzieli, jak już wcześniej uczyniło to papiestwo.

Jeżeli czytelnik chce poznać siły, jakie zostaną użyte w mającej wkrótce nastać walce, powinien się tylko przyjrzeć środkom, które Rzym w przeszłości stosował w tym samym celu. Jeżeli chce wiedzieć, jak katolicy i protestanci odnosić się będą do tych, którzy odrzucają ich dogmaty, niech zbada stosunek Rzymu do przykazania o sobocie i do jej obrońców.

Królewskie zarządzenia, sobory powszechne oraz dekrety kościelne popierane przez władze świeckie były stopniami, po których pogańskie święto wstępowało na zaszczytne miejsce w chrześcijańskim świecie. Pierwszym publicznym zarządzeniem, które nakazywało święcenie niedzieli, był edykt Konstantyna Wielkiego z roku 321 po Chr. Edykt ten nakazywał mieszkańcom miast odpoczywać „w czcigodny dzień słońca”, pozwalał jednak pracować mieszkańcom wsi. Choć w swej istocie było to pogańskie zarządzenie, cesarz wprowadził je w życie już po formalnym przyjęciu chrześcijaństwa. []

Ponieważ dekret Konstantyna okazał się niewystarczający, by zastąpić autorytet Boga, Euzebiusz — biskup, który starał się zdobyć przychylność książąt oraz był szczególnym przyjacielem i pochlebcą cesarza, wysunął twierdzenie, że Chrystus zmienił święcenie soboty na święcenie niedzieli. Nie znaleziono jednak żadnego dowodu z Pisma Świętego, który potwierdziłby tę nową naukę. Sam Euzebiusz nieświadomie uznał jej fałszywość i wskazał na prawdziwych jej twórców, gdy stwierdził: „Wszystko, co obowiązywało w sobotę, przenieśliśmy na dzień Pański” (R. Cox, Sabbath Laws and Sabbath Duties, s. 538). Bezpodstawne ustanowienie święcenia niedzieli zachęciło ludzi do znieważania prawdziwego dnia Pańskiego — soboty. Wszyscy, którzy pragnęli sławy ówczesnego świata, przyjęli to popularne pogańskie święto. Wraz ze wzrostem znaczenia papiestwa niedziela zyskiwała coraz większe prawo obywatelstwa. Przez pewien czas wieśniacy pracowali na polach, jeśli w niedzielę nie udawali się do Kościoła. Jednak sytuacja stopniowo się zmieniała. Tym, którzy piastowali urzędy kościelne, zakazano w niedzielę zajmować się sprawami państwowymi. Wkrótce wyszło zarządzenie, stwierdzające, że wszyscy, niezależnie od stanu społecznego, muszą się wstrzymywać w niedzielę od codziennych zajęć, gdyż w przeciwnym razie podlegać będą karze — wolni grzywnie, a niewolnicy chłoście. Później postanowiono, że bogatych będzie się karać pozbawieniem połowy majętności, a jeżeli nadal będą stali przy swoim, to odbierze się im całą majętność i uczyni niewolnikami. Niższe stany miały być w takim wypadku wyjęte spod prawa na całe życie.

Opowiadano rozmaite cuda, między innymi to, że pewien rolnik chciał w niedzielę wyjść do pracy i czyścił swój pług żelazem, które tak mocno przywarło mu do ręki, że przez dwa lata musiał je nosić „dla swego wstydu i wielkich bólów” (Francis West, Historical and Practical Discourse on the Lord’s Day, s. 174). W późniejszym czasie papież wydał zarządzenie, by księża każdej parafii napominali przestępujących nakaz święcenia niedzieli i nakłaniali ich do udania się do Kościoła, by tam się modlili, gdyż w przeciwnym razie spotka ich oraz ich sąsiadów wielkie nieszczęście. Sobór przytoczył pewien dowód, który od tego czasu stosowali nie tylko katolicy, lecz także później protestanci, że niedziela jest prawdziwym dniem odpoczynku. Otóż ludzie, którzy pracowali w niedzielę, zostali porażeni przez błyskawicę. Sobór stwierdził, że przykład ten wskazuje, iż niedziela jest chrześcijańskim dniem odpoczynku. „Wyraźnie widać — mówili prałaci — że niełaska Boża ciężko dotknęła tych, którzy zlekceważyli niedzielę”. Następnie zwrócono się do wszystkich duchownych, królów i książąt oraz wszystkich wiernych, by „czynili jak największe starania, aby ten dzień był odpowiednio czczony, i by w przyszłości był jeszcze pobożniej zachowywany przez chrześcijan” (Thomas Morer, Discourse in Six Dialogues on the Name, Nation, and Observation of the Lord’s Day, s. 271). []

Kiedy nakazy soborów okazały się niedostateczne, poproszono władze świeckie, aby wydały edykt, który napełniłby serca ludzi strachem i zmusił ich do zaniechania pracy w niedzielę. Na synodzie w Rzymie nie tylko potwierdzono wszystkie poprzednie decyzje, ale nadano im jeszcze większą moc i powagę. Włączono je do przepisów kościelnych, a władze świeckie zmuszały ich do przestrzegania prawie we wszystkich krajach chrześcijańskich (por. Heylyn, History of the Sabbath cz. II, rozdz. 5.7).

Pomimo tego brak biblijnych dowodów usprawiedliwiających święcenie niedzieli stał się powodem niezdecydowania i zamieszania. Lud wątpił w to, że duchowni mieli prawo unieważnić słowa Boga: „Ale siódmego dnia jest sabat Pana, Boga twego” i niechętnie czcił dzień słońca. Wobec braku dowodów biblijnych potrzebne były inne. Pewien gorliwy obrońca niedzieli, który pod koniec XII wieku odwiedził kościoły w Anglii, napotkał na opór wiernych Bogu ludzi i jego wysiłki były tak bezowocne, że na pewien czas musiał opuścić wyspę, by zdobyć dowody na poparcie swej nauki. Uzyskawszy je, wrócił i dopiero wtedy jego działalność została uwieńczona powodzeniem. Otóż przywiózł ze sobą pewien list, który rzekomo pochodził od samego Boga i zawierał nakaz święcenia niedzieli, jak również straszne groźby dla nieposłusznych temu przykazaniu. Duchowny twierdził, że ten kosztowny list — nikczemne fałszerstwo, podobnie jak samo zarządzenie, którego bronił — spadł z nieba i znaleziono go w Jerozolimie na ołtarzu św. Szymona na Golgocie.

Jednak prawdziwym miejscem, z którego ten list pochodził, był pałac papieski w Rzymie. Oszustwa i fałszerstwa stosowane we wszystkich wiekach w celu wzmocnienia siły i pomyślności Kościoła, używane były przez papiestwo za rzecz usprawiedliwioną.

List ten zakazywał wszelkiej pracy od godziny trzeciej po południu w sobotę aż do wschodu słońca w poniedziałek; dowodzono, że jego prawdziwość poparta jest wieloma cudami. Mówiono, że ludzie, którzy pracowali w tych godzinach, zostali dotknięci paraliżem. Pewien młynarz, mieląc zboże, zamiast mąki zobaczył strumień krwi wypływający z młyna, a koło młyńskie mimo silnego prądu wody zatrzymało się w miejscu. Niewiasta piekąca ciasto wyjęła je po pewnym czasie zupełnie surowe, chociaż piec był mocno nagrzany. Inna kobieta, która o godzinie trzeciej w sobotę miała ciasto przygotowane do pieczenia, lecz postanowiła zostawić je do poniedziałku, by nie łamać przykazania, na drugi dzień znalazła wypieczone mocą Bożą bochenki chleba. Pewien człowiek, który piekł chleb po godzinie trzeciej w sobotę, następnego dnia krojąc go, zobaczył, że cieknie z niego krew. Przy pomocy takich niedorzecznych i zabobonnych łgarstw obrońcy niedzieli starali się uzasadnić jej świętość (patrz: Roger de Hoveden, Annales, t. II, s. 528-530). []

W Szkocji i Anglii niedziela cieszyła się większym poważaniem, ponieważ włączono w nią część starego sabatu. Lecz czas, który należało święcić, był różny. Edykt wydany przez króla Szkocji stwierdzał, że „sobota ma być święcona od godziny dwunastej w południe” i że nikt od tego czasu aż do poniedziałku rano nie powinien się zajmować sprawami świeckimi (Morer, s. 290-291).

Pomimo wszelkich starań udowodnienia świętości niedzieli, papiści sami publicznie przyznawali boski charakter sabatu i ludzkie pochodzenie nakazu święcenia niedzieli, która zastąpiła biblijny dzień odpoczynku. W XVI wieku sobór papieski wyraźnie stwierdził, że „wszyscy chrześcijanie powinni pamiętać, iż siódmy dzień, który został poświęcony przez Boga, przyjęli i święcili nie tylko Żydzi, lecz wszyscy, którzy czcili Boga, pomimo tego, że my, chrześcijanie zamieniliśmy sabat na dzień Pański” (tamże, s. 281-282). Ci, którzy odważyli się znieważyć prawo Boże dobrze wiedzieli o charakterze swego czynu. Świadomie wywyższali siebie ponad Boga.

Dobitnym przykładem postępowania Rzymu wobec tych, którzy się z nim nie zgadzali, jest długie i krwawe prześladowanie waldensów, z których część święciła sobotę. Wielu innych także cierpiało tylko dlatego, że byli wierni czwartemu przykazaniu. Historia chrześcijan w Abisynii jest szczególnie godna uwagi. Pośród ciemnoty średniowiecza świat zapomniał o chrześcijanach w Afryce Środkowej, przez wiele wieków cieszyli się oni wolnością religijną. W końcu jednak Rzym przypomniał sobie o ich istnieniu i doprowadził do tego, że cesarz Abisynii uznał papieża za zastępcę Chrystusa. Robiono dalsze ustępstwa. Wydano edykt, na mocy którego nie wolno było pod groźbą najcięższej kary święcić soboty. Papieska tyrania stała się wkrótce zbyt ciężkim jarzmem i Abisyńczycy postanowili zrzucić je z siebie. Po zaciętych walkach wypędzono gnębicieli i przywrócono dawną wiarę. Kościoły znowu cieszyły się wolnością i nigdy nie zapomniały lekcji oszustwa, fanatyzmu i despotycznej przemocy Rzymu. Oddaleni od reszty świata byli zadowoleni, że chrześcijaństwo o nich nie pamiętało.

Kościoły w Afryce święciły sobotę, tak jak święcił ją Kościół papieski przed całkowitym odstępstwem. Zachowując sobotę jako wyraz posłuszeństwa wobec przykazań Bożych, Afrykańczycy wstrzymywali się jednak od pracy w niedzielę zgodnie z postanowieniem Kościoła. Kiedy Rzym doszedł do większej władzy, poniżył sabat Boga, aby wywyższać swoje święto. Pomimo tego ukryte przez prawie tysiąc lat grupy wierzących w Afryce nie brały udziału w tym odstępstwie. Gdy dostali się pod panowanie Rzymu, zmuszono ich do odrzucenia prawdziwego sabatu i czczenia fałszywego. Jednak gdy tylko odzyskali niezależność, wrócili do przestrzegania czwartego przykazania. []

Te fakty z przeszłości wyraźnie świadczą o wrogości Rzymu wobec prawdziwego dnia odpoczynku i jego obrońców, jak również wskazują środki, jakich Rzym używał do egzekwowania zarządzeń, które sam ustanowił. Słowo Boże uczy, że te rzeczy powtórzą się, kiedy dojdzie do połączenia się protestantów z katolikami.

Proroctwo z trzynastego rozdziału Księgi Objawienia stwierdza, że moc przedstawiona jako zwierzę z rogami „podobnymi do baranich sprawi, że ziemia i jej mieszkańcy” oddadzą cześć papiestwu, symbolizowanemu tu przez zwierzę podobne do pantery. Zwierzę z dwoma rogami namówi mieszkańców ziemi, „by postawili posąg zwierzęciu, a potem rozkaże wszystkim, małym i wielkim, bogatym i ubogim, wolnym i niewolnikom, aby przyjęli znamię zwierzęcia” (patrz OBJ. 13,11-16). Wyjaśniono już, że mocą przedstawioną jako zwierzę z rogami podobnymi do baranich są Stany Zjednoczone, i że proroctwo to wypełni się, kiedy w tym kraju wyjdzie powszechny nakaz święcenia niedzieli, którą Rzym uważa za szczególny znak swej władzy. Stany Zjednoczone nie będą jedynymi, które w ten sposób oddadzą cześć papiestwu. Wpływ Rzymu w krajach, które kiedyś znajdowały się pod jego władzą, nadal istnieje. Proroctwo przepowiada odnowienie potęgi papiestwa: „ A jedna z głów jego była śmiertelnie raniona, lecz śmiertelna rana jego była wygojona. I cała ziemia szła w podziwie za tym zwierzęciem” OBJ. 13,3. Zadanie śmiertelnej rany wskazuje na upadek papiestwa w roku 1798. W późniejszym czasie — stwierdza prorok — „śmiertelna rana jego była wygojona. I cała ziemia szła w podziwie za tym zwierzęciem”. Apostoł Paweł wyraźnie mówi, że człowiek niegodziwości będzie istniał aż do czasu przyjścia Chrystusa i do końca historii świata będzie wykonywał swe zwodnicze dzieło II TES. 2,3-8. Autor Księgi Objawienia stwierdza, mając na myśli papiestwo: „I oddadzą mu pokłon wszyscy mieszkańcy ziemi, każdy, którego imię nie jest zapisane w księdze żywota Baranka” OBJ. 13,8. Zarówno w Europie, jak i na kontynencie amerykańskim odda się hołd papiestwu przez święcenie niedzieli — zarządzenia opartego wyłącznie na autorytecie Kościoła rzymskiego. []

Od połowy XIX wieku badacze proroctw w Stanach Zjednoczonych zaczęli przedstawiać światu to świadectwo. Obecnie wydarzenia wskazują na szybki postęp w wypełnianiu się wspomnianych proroctw. Protestanccy nauczyciele twierdzą, że święcenie niedzieli jest nakazem Boga, ale brak im, podobnie jak przywódcom papiestwa, dowodów z Pisma Świętego. Często będzie się słyszeć, że Bóg karze tych, którzy przestępują nakaz święcenia chrześcijańskiego sabatu. Już obecnie czyni się kroki zmierzające do wymuszenia święcenia niedzieli.

Zadziwiająca jest przebiegłość i chytrość Kościoła katolickiego. Spełniają się jego wszystkie życzenia. Z zadowoleniem spogląda na protestantów, którzy oddają mu cześć przez święcenie fałszywego sabatu i przygotowują się do wymuszenia przestrzegania tego nakazu za pomocą tych samych środków, które Rzym stosował we wcześniejszych wiekach. Ci, którzy odrzucają światło prawdy, będą szukać poparcia u tej samozwańczej i rzekomo nieomylnej władzy, aby wywyższyć dzień przez nią ustanowiony. Nietrudno domyślić się, jak chętnie papiestwo pomoże w tej sprawie protestantom. Któż lepiej wie, w jaki sposób należy postępować z ludźmi nieposłusznymi władzy Kościoła, jak nie rzymscy przywódcy?

Kościół rzymskokatolicki wraz ze wszystkimi swoimi odgałęzieniami tworzy na całym świecie potężną organizację, kierowaną i utworzoną w celu służenia stolicy papieskiej. Milionom wyznawców tego Kościoła we wszystkich krajach świata stale przypomina się, by zachowywali poddańczą wierność papieżowi. Niezależnie od narodowości i systemu rządu są oni zmuszeni do szanowania autorytetu Kościoła rzymskiego ponad wszelką inną władzę. Ślubowanie posłuszeństwa Rzymowi, które zwalnia z każdego przyrzeczenia niezgodnego z interesami Kościoła, jest nawet ważniejsze od przysięgi zachowania wierności wobec państwa. Historia dowodzi, że papiestwo stale usiłowało mieszać się w sprawy narodów. Rzym stara się uzyskać poparcie ze strony państwa dla realizacji swych celów, nawet kosztem interesów panujących i obywateli. W roku 1204 papież Innocenty III zmusił króla Aragonii, Piotra II, do złożenia nadzwyczajnej przysięgi: „Ja, Piotr, król Aragonii, wyznaję i przyrzekam memu panu, papieżowi Innocentemu oraz jego katolickim następcom i Kościołowi Rzymskiemu być stale wiernym i posłusznym, a także zachowywać mój kraj w posłuszeństwie wobec niego oraz bronić katolickiej wiary i prześladować heretyków” (J. Dowling, The History of Romanism, t. V, rozdz. 6,55). Zgadza się to z twierdzeniem dotyczącym władzy i uprawnień papieża, mówiącym, że „ma on prawo usuwać z tronu cesarzy” i że „może zwalniać poddanych z ich obowiązków względem niesprawiedliwych panujących” (Mosheim, Ecclesiastical History, t. III, cz. 2, rozdz. 2,9, uwaga 17). []

Należy pamiętać, że wyniosłość Rzymu nigdy się nie zmienia. Zasady Grzegorza VII i Innocentego III są nadal zasadami Kościoła rzymskokatolickiego. Gdyby tylko posiadał władzę, zastosowałby swoje stare metody, których używał w przeszłych wiekach. Protestanci nie zdają sobie sprawy z tego, co czynią, przyjmując pomoc Rzymu w sprawie wywyższenia niedzieli. Podczas gdy dążą oni do realizacji tego zamiaru, Rzym stara się odzyskać swoją utraconą moc i pozycję. Gdy tylko zasady te zostaną ugruntowane w Stanach Zjednoczonych, Kościół będzie mógł kontrolować władzę świecką i korzystać z jej pomocy. Państwo będzie wymuszać przestrzeganie przepisów religijnych. W krótkim czasie władza kościelna i państwowa będzie panowała nad sumieniami i wtedy papiestwo zatriumfuje w tym kraju.

Słowo Boże ostrzega przed zbliżającym się niebezpieczeństwem, ale gdy nie weźmie się pod uwagę tego ostrzeżenia, Kościoły protestanckie przekonają się, jakie są prawdziwe zamiary Rzymu. Niestety dowiedzą się o nich, gdy już będzie za późno, żeby uwolnić się z sideł papiestwa, które powoli nabiera mocy. Jego nauki wywierają wpływ na rządy, Kościoły i serca ludzi. Wznosi ono potężne budowle, w których powtórzą się dawne prześladowania. Potajemnie i bez wzbudzania podejrzeń Rzym wzmacnia swoje siły, aby osiągnąć zamierzone cele, gdy nadejdzie stosowny do tego czas. Pragnie jedynie władzy, a ta już obecnie jest mu przekazywana. Wkrótce ujrzymy i odczujemy skutki tego, co Rzym zamierza. Kto będzie posłuszny i wierny Słowu Bożemu, ściągnie na siebie prześladowanie i potępienie.

inne tematy z tej serii:
WIZJA DZIEJÓW | PIERWSI CHRZEŚCIJANIE | PIERWSZE WIELKIE OSZUSTWO | ODRODZONE ŻYCIE | SĄD ŚLEDCZY
POCHODZENIE ZŁA |
NAJGROŹNIEJSZY WRÓG CZŁOWIEKA | DZIAŁALNOŚĆ ANIOŁÓW | SIDŁA SZATANA | SPIRYTYZM
NADCHODZĄCY BÓJ | DĄŻENIE PAPIESTWA | BIBLIA ŚRODKIEM OCHRONY | OSTATNIE OSTRZEŻENIE | CZAS UCISKU
WYBAWIENIE LUDU BOŻEGO | SPUSTOSZONA ZIEMIA | KONIEC WALKI

 
   

[]

   
 

główna | pastor | lekarz | zielarz | rodzina | uzależnienia | kuchnia | sklep
radio
| tematy | książki | czytelnia | modlitwa | infoBiblia | pytania | studia | SMS-y
teksty | historia | księga gości | tapety | ułatwienia | technikalia | e-Biblia | lekcje
do pobrania
| mapa | szukaj | autorzy | nota prawna | zmiany | wyjście

 
 



 

© 1999-2003 NADZIEJA.PL sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Bank BPH II/O Warszawa, 10601015-320000744691